Ważne!

08.06.2017 - Trwa praca nad tekstem, nie porzuciłam pisania. Jeśli ktoś tu jeszcze czasem zagląda, niech wie, że piszę pewne opowiadanie potterowskie już na poważnie i na pewno je będę publikować - kłopot z tym, że to może być nawet za kilka lat. Opowiadanie raczej nie powinno pojawić się na tym blogu, a już na nowym - wszystkiego dowiecie się w oddzielnym poście.
Pozdrawiam!

2 kwietnia 2013

Zaklinacze Dusz - Prolog /zawieszone

Zainspirowany przez serial "Zaklinacz Dusz" i świetną serią książek pt. "Gobelin", autorstwa genialnego Henry'ego H. Neff. Książki, jak i serial, polecam!

Tytuł: Zaklinacze Dusz
Fandom: Harry Potter
Beta: Oxymora i Frigus
Ostrzeżenia: śmierć bohaterów, może tortury?, 
                   demony i inne dziwne stwory również się pojawią

[When the lights go out and we open our eyes…
Out there in the silence I'll be gone…
Linkin Park — I'll be gone]

Czerwone i zielone światła. Rubin i szmaragd. Na przekór losu to jednak Harry ma zielone oczy, zaś Tom ― czerwone. Niczym Slytherin i Gryffindor ― odwrotnie do domów, które reprezentują. Dobro i zło. Miłość i nienawiść. Odwieczna rywalizacja, zabawa ze śmiercią, ucieczka przed nią ― niczym przed najgorszą rzeczą na świecie. Oddech śmierci na karku ― taki kojący, pokrzepiający. Rozbrzmiewały ciche szepty ― niby blisko, a jednak daleko.

Harry pamiętał, jak jego serce biło coraz to szybciej, gdy stał tam, w tej komnacie ze zwierciadłem, wpatrując się w twarz Voldemorta; wielokrotnego mordercy. Jednak nie bał się o swoje życie, bał się tylko o kamień. Spojrzał na kolejny fragment swojego krótkiego życia – Komnata Tajemnic, klękał przy prawie martwej Ginny, blisko niego krążył Tom Riddle. W tamtym momencie chodziło nie o jego życie, a o życie rudej; nawet przez chwilę nie pomyślał o sobie. Przed jego oczami pojawiła się Wrzeszcząca Chata i wydarzenia z Syriuszem, Remusem i Peterem. Znowu, podczas tamtych wydarzeń, czuł jedynie troskę o innych.

― A teraz rozwiąż go, Glizdogonie, i oddaj mu różdżkę!

Dzwonek zadzwonił ― to Śmierć przyszła, by zabrać go do swojej krainy. Umowa ― trwająca niecałe czternaście lat ― wygasła. Harry nie miał zamiaru schować się do szafy i czekać, aż ona przestanie dzwonić do drzwi i odejdzie od nich. Przecież był Gryfonem! Zaprosił ją do środka i już nie było odwrotu, chłopak czuł to w kościach.

― Pokłoń się śmierci, Harry...

Pokłoń się bólowi i posłuszeństwu. Pożegnaj się ze światem, z otaczającymi ciebie ludźmi i idź dalej, w stronę wybawienia. Krzycz, ile możesz, synku, tak, zaklęcie Czarnego Pana jest mocne. Ale istnieje coś, co powszechnie nazywane jest nadzieją. Ona ci pomoże.


― Boli, co? Nie chcesz, żebym to zrobił jeszcze raz, co, Harry?

Tak, krzycz z myślą, że chcesz śmierci. Ale po przerwaniu zaklęcia wstań i walcz, tak samo jak twój tata, kilka krótkich chwil przed końcem. Nie bądź tchórzem, poszukaj w swoim sercu odwagi i wszystkich sił, które pozwolą ci wytrwać aż do końca. Nie uciekaj, nie ma sensu. Wiem, że dasz radę.

― Nie bawimy się w chowanego, Harry...

Wysłuchaj mnie, Harry. Tak, nadszedł koniec, ale tylko na tym świecie. Ja wiem, co będzie dalej. Dlatego wyjdź, Harry, nie ukrywaj się za nagrobkiem ojca Voldemorta. Stań wyprostowany, trzymaj różdżkę mocno w swojej dłoni ― ukryj jej trzęsienie. Harry, wiem, że boli, ale wytrzymaj. Już niedługo. Będzie dobrze, kocham cię, wiesz?


― Wyłaź stamtąd i walcz... To będzie szybkie, może nawet bezbolesne... Nie wiem... Nigdy nie umierałem...

Harry, weź parę głębokich wdechów. Nie, Harry, ja jestem twoją pomocą, masz ją, wiesz? Jesteś taki silny i dzielny... Wykorzystaj swoje wszystkie umiejętności, bądź wielkim bohaterem, po prostu wyjdź i walcz. Jestem przy tobie. Przez wieczność. Zawsze.


I wychodzi z ukrycia, krzycząc „Expelliarmus”. Jednak Voldemort też jest szybki i woła formułkę zaklęcia uśmiercającego. I wtedy to się dzieje – czerwone i zielone promienie zderzają się ze sobą, przez co ich różdżki łączy ciemnozłota linia. Nagle dwójka wrogów wznosi się ku górze.

Umarłem? ― zapytał w myślach.

Nie, kochanie, ale nadal tu jesteś. Walcz! Nie przerywaj połączenia!


Wiem... ― zapewniał, znowu w myślach.

A potem widzi Cedrika, który niedawno zginął z ręki Glizdogona.

― Trzymaj mocno, Harry.

Wiem, że ci się uda, synku.

Pojawia się kolejne widmo... i następne…

― A więc to był jednak prawdziwy czarodziej. Ukatrupił mnie, nie ma co... A ty go, chłopcze, pokonasz!

― Nie puszczaj! Nie daj mu się, Harry, nie puszczaj!

Twój ojciec zaraz tu będzie... Chce cię zobaczyć. Uda ci się, Harry... trzymaj, nie puszczaj...

Dasz radę...

― Kiedy przerwie się połączenie, pozostaniemy jeszcze tylko przez kilka chwil, ale damy ci czas na dotarcie do świstoklika. Powrócisz nim do Hogwartu... Rozumiesz, Harry?

― Tak.

― Zabierz moje ciało, oddaj je moim rodzicom...

Widma powędrowały w stronę Voldemorta chwilę po tym, jak Harry szarpnął swoją różdżką do góry, przerywając złotą nić.

I biegł.

Nie zważaj na ból, Harry. Dasz radę, my ci pomożemy na tyle, ile możemy.


Biegł pędem po cmentarzu, omijając nagrobki, które pękały i rozsypywały się w drobny mak przez zaklęcia śmierciożerców i Voldemorta. Strzelał za siebie na oślep zaklęciami. Był coraz bliżej ciała Cedrika... Jeszcze tylko kilka stóp. Tak... już! Gdy chwycił martwą rękę, usłyszał:

― Z drogi! Ja go zabiję! Jest mój!

― Accio! ― zawołał Harry, kierując różdżką w Puchar Trójmagiczny. W tym samym momencie uderzyło go zaklęcie. Ból był nie do wyobrażenia.

Nie... NIE! Harry, proszę cię, nie wracaj do nas, błagam! Zostań na ziemi!


Wracali.

Dotyk mokrej trawy. Wiwaty innych. A potem krzyk.

― Harry! Harry!

Czarne niebo, pokryte gwiazdami. Pojawiły się niebieskie oczy bez radosnych iskierek. Poczuł ciepłą krew spływającą z swoich ust.

Na Merlina, trzymaj się, jesteśmy z tobą, dziecko...


― On wrócił… Wrócił. Voldemort.

Zdołał tylko tyle wyszeptać, ponieważ przyćmił go ból. Już nie wiedział, że wokół niego tworzy się kałuża krwi, która wsiąkała w ziemię, nie wiedział, że na środku pleców miał niewielką, lecz za to głęboką ranę. Nie wiedział, że z jego prawego oka, które było bliżej gruntu, spływała dziwna łza, srebrzysta i gęsta. Dumbledore, nie zważając na sytuację, szybko wyczarował małą buteleczkę i napełnił ją wspomnieniami Harry’ego.

― Na Boga... Harry, wytrzymaj ― szepnął Albus – jego oczy były zaszklone.

Jednak zielone oczy wpatrywały się w ciemne niebo nieprzytomnie, jakby były w innym świecie.

Harry, wracaj do nich. Oni cię potrzebują.


― Ale ja potrzebuję go tutaj. ― Z cienia wyszedł człowiek z dziwnym, niebezpiecznym uśmiechem. Odsłonił swoje białe zęby, a w jego oczach palił się ogień piekielny, niezbliżony do ziemskiego. ― Będziesz znakomitym kompanem, Harry. W zamian mam ci do ofiarowania dziesiątki, a może nawet setki istnień. Wybieraj, chłopcze.

Zostaw go! On nie jest twój!

― Ech… Umieraj, młody Potterze. A ja… porozmawiam z pewną osobą. Z pewnością ucieszy się na wieść o twoich… odwiedzinach. Kiedy wrócisz, w Hogwarcie znajdziesz coś, co nas doprowadzi do zguby. Zapamiętaj to. To, co nas zgubi, może sponiewierać i ciebie.

Śmiech rozbrzmiał się w jego głowie i tylko przez chwilę widział niebieskie oczy dyrektora, nim ogarnęła go ciemność.

Prolog zaktualizowany 22 lutego 2014 roku. Jeśli ktoś się nie domyśla, to tekst oznaczony kursywą jest punktem widzenia Lily Potter :)

20 komentarzy:

  1. Prolog świetny. Jednak bardzo podobny do scenki z "Czary Ognia" - o to chodziło? Bardzo mi się podoba, naprawdę, ale dziwi mnie, dlaczego niektóre wersy są podkreślone. :D

    Pozdrawiam, Aśka.

    OdpowiedzUsuń
  2. jak zwykle ponad normą , jak zwykle świetnie, czekam na dalsze rozdziały.

    Pozdrawiam, Mike :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham to...
    Po prostu kocham...
    Czytałam z zapartym tchem i wiem, że jest boskie!

    OdpowiedzUsuń
  4. O człowieku, jak ja tu dawno nie byłam! Uważam, że powinnaś mnie za to zabić... ale jednak mam cichą nadzieję, iż mi wybaczysz? ^^
    Prolog intrygujący, tajemniczy i trzymający w napięciu, a przez to - zajebisty! :D. Bardzo podobny do sceny w Czarze Ognia, ale podejrzewam, ze o to Ci właśnie chodziło, więc już się nie czepiam ;p.
    Czekam na rozdział 1 :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wreszcie przeczytałam prolog. Wchodziłam tutaj już kilka razy, żeby przeczytać, ale zawsze albo mi się nie chciało albo ktoś mnie od tego odrywał.
    Wow jestem pod wrażeniem. Jeśli tak dalej będziesz pisać to twoja decyzja o ponownym napisaniu tego opowiadania była prawidłowa. Pamiętam starą wersję prologu (to chyba był prolog z tego bloga, jak coś pomieszałam to walnę łbem o ścianę) i muszę przyznać, że ta wersja podoba mi się o wiele bardziej, chociaż tamta też była niezła.zobaczymy, jaki będzie pierwszy rozdział. Na pewno równie świetny jak prolog :)
    Dużo weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm, na pewno jest trochę nietypowy. Czyli wg tego co się stało na końcu życie Harrego stoi pod znakiem zapytania, tak? No cóż, w tej kwestii to nie bardzo mogę oceniać, bo nie do końca znam Twój zamiar jak chcesz pociągnąć historię.
    W każdym razie napisałaś to bardzo realistycznie.

    Czekam na następny i pozdrawiam :]

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam tylko jedną rzecz, taką kosmetyczną:
    " Oczy Harry’ego i oczy Toma. Szmaragd i rubin. Slytherin i Gryffindor. Dobro i zło"
    Moim zdaniem powinno być "Gryffindor i Slytherin". W końcu cały czas jest Harry i Tom, ale tak tylko mówię.

    Prolog ciekawy. O tak, zaciekawiłaś mnie. Od zawsze lubię opowiadania, gdzie jest postać Śmierci, Szatan czy Boga. A po tym prologu się tego spodziewam.
    Na pewno całkowicie zmieniłaś to, co było tutaj wcześniej. Napisałaś go w innym stylu niż pisałaś, dlatego to chyba najbardziej mnie intryguje, choć nie podoba mi się, kiedy Dumbledore wyczarowuje flakonik. Ja wiem, on jest mega, ekstra i tym podobne, no ale bez przesady xD No ale to twoja wizja, więc zaciskam zęby.

    Nie mogę się doczekać reszty, ale to wiesz^^

    Znad krzaczastych,
    Lau~

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobra, odetchnęłam... Chyba. Nie wiem.
    Dawno czegoś takiego nie czytałam. Wyjaśnić? No więc wyjaśnię, proszę bardzo.
    Kiedyś, w czerwcu minionego roku napotkałam takie jedno fanfiction o moim ulubionym bohaterze, Severusie Snape'ie. Autorka tak pięknie napisała prolog, że się popłakałam. To był mój pierwszy raz. Drugi, bo siedzę teraz i łzy same cisną się do oczu, jest teraz. Nie wiem, może to dlatego, że jestem wrażliwa, ale to dobrze, że tym prologiem wpływasz na emocje. Jak ja to kocham.
    Najlepszy był ten moment: '' - Na Merlina... Harry, wytrzymaj – szepnął Albus.
    Jednak zielone oczy nadal wpatrywały się w ciemne niebo nieprzytomnie, jakby były w innym świecie.''
    Totalnie mnie rozłożyło, przepraszam ale naprawdę. W blogsferze trudno o szczerość ale naprawdę, naprawdę, naprawdę się popłakałam.
    Jezus.
    Będę czytać, będę czekać, będę ciągle zaglądać. Jak możesz to mnie informuj, jak nie możesz to nie rób tego, sama będę zaglądać, albo tak w ogóle to zasubskrybuję.
    Zaczarowałaś mnie tym opowiadaniem.
    Pozdrawiam!

    [dziesiec-dni]

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękne, cudowne, zachwycające. Za każdym razem gdy czytam ten prolog wymyślam coraz to nowe epitety. Masz fajny, przejrzysty styl pisma. Nie ma tu żadnych niedorubek. Tekst napisany jest profesjonalnie. Wzruszające momenty. Widać że dbasz o każdy detal tekstu. Niestety, musisz popracować nad szybkością dodawania rozdziałów. :D

    Astra

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmm. Trzeba się na nim skupić, żeby go zrozumieć :). Ale podobał mi się, bardzo mi się podobał:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ojej, prolog jest świetny! tylko czy w pewnym momencie nie powinno być "accio" zamiast "acco"? No głowy nie dam, ale tak zawsze było to zapisywane :) Nom, a poza tym... naprawdę wspaniały jest ten prolog! Taa.. powtarzam się, ale naprawdę tak myślę. Mimo że to dopiero początek już wszystko przeżywałam, ciekawie piszesz ^^ No cóż, czekam na kolejne rozdziały :) Zapraszam również do siebie, jeżeli znajdziesz czas ^^
    i mogłabyś mnie informować o nowych notkach? xd

    OdpowiedzUsuń
  12. Po przeczytaniu pierwszych paru zdań, aż dreszcze mi przeszły po plecach. Masz niesamowity styl pisania, taki oryginalny.. Bardzo mnie zaskoczyłaś (w pozytywny sposób)i z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój wydarzeń :)
    Pozdrawiam,
    Pauliene

    OdpowiedzUsuń
  13. Szczerze ?
    Nigdy nie podobał mi się Harry Potter. Oglądałam, ale z nudów.
    Ale to ... jest jeszcze lepiej niż w filmie :) Dajesz mi więcej emocji niż daje on, a to bardzo dobrze :P
    W ogóle całość mi się podobała. Np: ta rozmowa na dwa głosy, strasznie emocjonujące. Aa ! W końcu mam co czytać *_*
    Cieszę się, że trafiłam na ten blog :)

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie [jeśli masz chęci] :)

    http://ifyoufallyouwillnevergiveup.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. No to jak obiecałam, to zabieram się do długiego i mniej więcej konstruktywnego komentarza jak najbardziej krytycznym okiem. Pozwolisz, że będę lecieć fragmentami?
    Po pierwsze chciałabym zwrócić uwagę na to, że dialog, który jest napisany kursywą, nie musi być kursywą, zaś to, co podkreślone, można by przerobić na kursywę, bo naprawdę niewygodnie czyta się podkreślony tekst i wygląda to dosyć nieschludnie. Tekst pogrubiony także na kursywę, zaś późniejsza rozmowa z Lily może zostać napisana tak, aby pytania Harry’ego były pisane w ten sposób, aby się nie pogubić:
    ― Umarłem? ― zapytał w myślach.
    Odpowiedź zaś kursywą.
    „Zielone i czerwone światła. Oczy Harry’ego i oczy Toma. Szmaragd i rubin. Gryffindor i Slytherin. Dobro i zło. Miłość i nienawiść. Odwieczna rywalizacja, ciuciubabka ze śmiercią, uciekanie od niej, jakby to była najgorsza rzecz na świecie.” ― tak się zastanawiam, czy nie powinnaś tu jakoś wspomnieć, że są to dwa przeciwieństwa. Chociaż nie jestem pewna, ale dla każdego, kto czytał HP logiczne jest, że zielony promień i czerwony promień to w odpowiedniej kolejności dobro i zło, a oczy Harry’ego w przeciwny sposób to wyrażają… Np. „Czerwone i zielone światła. Rubin i szmaragd. Na przekór losu to jednak Harry ma zielone oczy, zaś Tom ― czerwone. Niczym Slytherin i Gryffindor ― odwrotnie do domów, które reprezentują. Dobro i zło. Miłość i nienawiść.”
    „Oddech dalekiej śmierci na karku, taki kojący, pokrzepiający” ― to jest zwykły precedens. Skoro czujemy oddech śmierci na karku, to jakim cudem jest ona daleka? Do poprawki.
    „- Acco! – zawołał Harry, kierując różdżką w Puchar Trójmagiczny. W tym samym momencie uderzyło go zaklęcie. Ból.
    Nie... NIE! Harry, proszę cię, nie wracaj do nas, błagam! Zostań na ziemi!” ― oczywiście „Accio”, a później jest „nie wracaj”. To raczej złe określenie, bo przecież Harry nie umarł, ożył i znowu umarł, umiera po raz pierwszy, więc dopiero tam idzie, nie „wraca”.
    Muszę przyznać, że prolog jest dosyć dobry i zachęca do dalszego czytania. Czasami jednak zbytnia tajemniczość nie wychodzi na dobre, np. w tym przypadku:
    „A potem widzi jego – chłopca, który zginął niedawno, zabity przez Glizdogona.” ― tu naprawdę niepotrzebne są takie opisy, nie lepiej brzmiałoby „A potem spogląda na ciało Cedrika ― zabitego kilka chwil wcześniej przez Glizdogona.” Według mnie w takich wypadkach brzmi to bardziej naturalnie. No, a tak poza tym to także nie lubię określania bohaterów per „chłopiec”, „dziewczyna”, chyba że nie są oni znani z imienia, nazwiska czy przezwiska. Wiem, że to opowiadanie nie jest sagą HP, ale JKR nigdy w życiu nie określiła Harry’ego jako chłopca, zawsze był Harry. Bardzo nie lubię niewiadomo-jakich wymyślnych określeń dla bohaterów. Harry jest głównym bohaterem i to normalne, że jego imię występuje po kilkanaście razy na stronę książki/opowiadania. Byle nie było ono co zdanie, ale jednak był zwykle określany jako Harry…
    Te wywody nad imieniem to właściwie trochę tak na przyszłość, bo jednak nie widziałam, żebyś jakoś je zastępowała. ;-)
    Tajemnicza postać pod koniec prologu jest naprawdę tajemnicza, ale… no właśnie, ale.
    „- Ale ja potrzebuję go tutaj. – Z cienia wychodzi człowiek z dziwnym, niebezpiecznym uśmiechem. Odsłania swoje białe zęby, a w jego oczach palił się ogień piekielny. – Będziesz znakomitym kompanem, Harry. A w zamian mam ci do ofiarowania dziesiątki, a może nawet setki istnień. Wybieraj, chłopcze.” ― trzymaj się jednego czasu, więcej nie zauważyłam, ale ten fragment bardzo rzucił się w oczy. „Wyszedł”, „odsłonił”.
    To na razie mi starczy tego komentowania, mam nadzieję, że to o to Ci chodziło. Pozdrawiam serdecznie i czekam na nowy rozdział. Więcej dzisiaj z siebie nie wykrzeszę :-)

    [www.pisanina-frigus.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  15. <3 świetny prolog <3
    Jakbyś mogła to informuj mnie o NN na harry-potter-wg-gosi.blogspot.com
    Z góry dziękuję; życzę weny.

    Gosia ^^

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny prolog, ciekawie się zapowiada. Będę wpadać. :) Pozdrawiam z twittera. :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny ;) Taki inny...
    Pozdrawiam, życzę weny xd

    OdpowiedzUsuń
  18. omg, co się dzieje? harry umiera?

    OdpowiedzUsuń
  19. Prolog - czysta perfekcja. Świetnie napisany tekst, płynnie i bez błędów. Szybko i bardzo przyjemni się czyta, a to najważniejsze + pomysł z perspektywą Lily jest genialny. Na pewno tu jeszcze wpadnę i to nie raz. Życzę weny!
    [my--scarecrow]

    OdpowiedzUsuń
  20. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Nie wyrażam zgody na kopiowanie i rozpowszechnianie treści zamieszczonych na blogu. (Dz. U. Nr 24, poz. 83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych).